Smieszy mnie troche ten wątek o alkoholu, a zwlaszcza obruszenie na zdeprawowanego pijusa 4lko, który przecież napił się piwa w wieku 13 lat i jest teraz wrakiem człowieka. lobUz, dla ktorego świat jest w czarno-białych barwach, nawet bez gradientu i dla którego alkohol = narąbanie się w lesie, rzyganie i sranie pod siebie. Stary, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale alkohol to używka jak każda inna i odpowiednio stosowana po prostu umila życie. Np. szampan na sylwestra - to przecież symbol. We wloszech i francji popularne jest picie wina do obiadu, coby ułatwiło trawienie np. czerwonego mięsa. A herbata z rumem? Czy to dla Ciebie też synonimy libacji, rozpusty i upodlającego chlańska "złej młodzieży" (do ktorej Ty sie przeciez nie zaliczasz, bo nie pijesz). Jak zwykle wypowiadasz się na tematy na które nie masz pojecia i w których nie masz doświadczen empirycznych (chociażby temat o samochodach, wczesniejyszy wątek muzyczny, gdzies w tym temacie pisales tez "no, trza ruchać" - kolejny rotfl). Masz 16 lat i siłą rzeczy nie masz pojęcia np. o kierowaniu samochodem (nie mowie tu o jeździe polna droga na zadupiu na kolnaach taty) oraz wielu innych rzeczy związanych z dorosłym życiem (np. załatwianiem papierów w urzędzie skarbowym, wypełnianiu Pitów). Na to wszystko i wiele innych rzeczy przyjdzie czas i nie musisz tutaj na siłe wciskać swoich bezwartościowych opinii i starać się udowadniać, że jesteś mądrzejszy ponad swój wiek, bo - nie obraź się - nie jesteś ani trochę. GDybyś był mądrzejszy niż przeciętny 16-latek to zdawałbyś sobie sprawę z tego, że guzik wiesz, a jak się nic nie wie to lepiej milczeć i sie uczyc od tych co wiedzą więcej.
Tyle wstępu, teraz wracam do tematu alkoholu - WSZYSTKO zależy od człowieka i tego co ma w głowie, są dorośli ludzie mający po 20-30 lat, którzy wciąż nie nauczyli się pić i sponiewierają się na każdej imprezie niszcząc przy okazji różne rzeczy domowników. W internecie kiedys byla stronka z najbardziej żałosnymi efektami ekstremalnego chlanska i "dowcipkowania" z poległymi imprezowiczami. Są też ludzie niepełnoletni, którzy znają umiar, potrafią powiedzieć "nie", kiedy nie mogą się napić i mają ważniejsze sprawy - nie wyjdą wieczorem na piwo, bo np. nastepnego dnia maja ważną klasówkę i chcą mieć swieży umysl. Jesli o mnie chodzi to zacząłem pić w wieku 15-16 lat zarówno piwo, jak i wódkę (tę drugą w mniejszych ilościach, 1-2 kieliszki na imprezie typu toast). Piwka lubie się napić np. do pizzy, lasagne, na ognisku (szczerze mowiac teraz ciezko mi sobie wyobrazic wypad na jure, na skaly sie powspinac i wieczorem nie napic sie piwka jedząc kiełabaskę, patrzac sie w gwieździste niebo i delektujac sie się zapachem igłowego lasku.) Wódkę pije okazjonalnie i tylko z przyjaciółmi, w sumie 4-5 razy w roku się nazbiera, więcej raczej ciężko. Po sobie i swoich znajomych widzę, że ostre picie kończy się po 18 roku życia, potem znika już "zakazany owoc", nie ma tego dreszczyku emocji i przemycania wódki w plastikowych butelkach PET (tak, pilem takie cos :DD). Dobrze wspominam wiele imprez, gdzie w odpowiednim towarzystwie mogłem wlać w siebie przyzwoitą ilość alkoholu i po prostu, najzwyczajniej w świecie - dobrze się bawić. Teraz z uśmiechem na twarzy wspominam niektóre sytuacje, jak wycieczki szkolne, ogniska, imprezy osiemnastkowe, na których działo się wiele śmiesznych rzeczy, nieraz po prostu płakałem ze śmiechu i myślę, że bez alkoholu nie bawiłbym się AŻ TAK dobrze. W tym roku np. troche popiliśmy i graliśmy w kalambury (tylko pokazywanie filmow). Przerobilismy w 2 wieczory jakieś 300 tytułów i uśmialiśmy się niepomiernie.
Alkohol nie może byc celem samym w sobie, jedynie dodatkiem. Jeśli ludzie spotykają się "bo trzeba sie najebac" to dla mnie sa ograniczeni i nie chcialbym pic z takimi co tylko patrza na zegarek, zeby nalać następną kolejkę. Alkohol do dodatek "tuningujący" atmosferę w towarzystwie, który w przypadku moim i ludzi z którymi mam okazję pić, sprawdza się znakomicie. Bardzo cenie sobie wypady do knajpy i gaworzenie przy piwku.
Jesli chodzi o jakieś skrajne przypadki, typu patologie, to raczej nie miałem (na szczęście) z czymś takim do czynienia, ale 4lko ma tutaj racje - co z tego, że do 18 roku życia koleś nie ruszy alkoholu, jak będzie w sobie tłamsił żądzę nachlania i kiedy już przekroczy próg pełnoletności - wybuchnie jak bomba atomowa i zabierze się za bardziej hardkorowe rzeczy - np. narkotyki. Kwestia używek i ich ograniczenia to nie tylko problem wieku - że np. mając 15 lat szkodzisz swojemu rozwojowi i niszczysz młody organizm - używki to przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za własne działania podczas ich aktywności. Człowiek musi mieć poukładane w głowie, żeby nie narobić żadnych głupot będąc pijanym i też z tego powodu alkohol jest od 18 roku życia. Jak można się domyśleć, są ludzie, którzy nabierają tej odpowiedzialności znacznie wcześniej, jak i tacy, którzy całe życie będą żałosnymi lumpami z wiecznie obesraną dupą.