Na nowego Slayera czekałem już raczej z sentymentu i dostałem to czego się spodziewałem,a nie spodziewałem się zbyt wiele. Jednym uchem wpada, drugim wylatuje, nie ma chwytliwych riffów ani "utworu-killera", jak napisał GrimmY. Cieszy powrót Lombardo, zadziwia natomiast infantylizm i głupota tekstów :p Co prawda nikt normalny nie słucha Slayera dla przekazu tekstowego, ale to, co się teraz wyrabia to czysta autoparodia. Kilkanaście lat temu radzili sobie z tym znacznie lepiej...Może teraz rozumieją, że muzycznie nic już nie zwojują i starają się nakręcic koniunkturę tylko poprzez prowokację. A że prowokacja tania i goowniarska...cóż, powiedzmy, że kryzys wieku średniego ;) Mimo wszystko nagrywają i płyty tego typu nie wpłyną i tak na ich pozycję i wcześniejsze dokonania. A hardzi do kora fani i tak wszysko przełkną.
Co do pozwów to mogą pozywać to bólu, z Pierwszą Poprawką niewielu chyba wygrało =p