ORG

quake.net.pl » Polskie Centrum Quake od 1998 roku



Wersja: Jasna / Ciemna

Frri #3

Qbicz

Od: 2003-08-04

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-24 19:00:12

rama: GIANT ATX FULL SUSPENSION 160mm FR

damper: Marzocchi Boss

bomber: marzocchi Z1 Dropp Off 2002

korba: Zachs Quartz, blat 44z zwykły standart

paket: Modus 115mm

pedały: WELLGO DH

siodło: SCOOT VOLTAGE

opony: 2x NOKIAN GAZZALODDI 2,3

mostek: Pazzaz DH
koło przód:

obręczy: Vuleta Excalibur DH

piasta: Shimano HB-M475

szprychy: richmann czarne

hamulec: GRIMECA s1 na tarczy 200mm
koło tył do wymiany!

a u nas juz praktycznie nie ma sniegu i jest cieplutko [31] jak bede mial fotki rowerku do zapodam [64]

schni schna schnappiiiiiii schnappi schnappi schnap

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-24 19:10:21

O czym Ty do mnie rozmawiasz :D [22] Moze lepiej poczekam na te foty [17]

eXe|Korol

Od: 2003-04-08

Ranga: Rocket Rider

Dodano dnia: 2005-03-24 19:39:07

rower, rowerem, jezdze codziennie, dzis smigalem po lesie i oczywiscie nad zalewem
sniegu juz malo, ale nawet jak byl, to co za problem, skorzane rekawice, czapa i mozna jezdzic, mam taka sciezke, ze jak ruszysz, to juz sie nie zatrzymasz, no dobra mozna sie zatrzymac, wystarczy nie wykrecic i drzewo;p, do tego pare wystajacych korzeni, jak jest bialy puch, robi sie jeszcze bardziej eXtremalna :D
chcialbym jeszcze dodac, ze mam lekko scentrowane tylnie kolo, musialem poluzowac tylnie hamulce, a przednich juz nie mam od dawna;p

a jak ja moglem zapomniec o pedalach, mialem takie fajne aluminiowe, ale pogubilem srobki, te kolczatki poodpadaly i tereaz jest tylko ta srodkowa czesc, do tego lewy nie za bardzo sie chce obracac
haha jakby Qba zobaczyl stan mego bajka, to by mnie wyklal
w pzrednim kole pekla oska, w sumie to nie moja wina, na biwaku pozyczylem kolezance, miala sie pzrejechac do monopolowego i zdewastowala:|

kola niedopompowane, licznik zgubilem nad Bugiem, zatyczek od kierownicy nie mam od nie wiem kiedy

dziwny jest ten świat

srakal1ty

Od: 2004-03-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-24 22:59:03

A mi ostatnio nic się nie chce, cały czas chodzę jak zombie, zamiast defraga w nocy, wybieram sen (alleluja, dopiero teraz zaczynam doceniać jego wartość), wy tu pindolicie o jakichś bebechach do rowerów, a ja jak zwykle nic nie kapuję. Mam kolegę w ćwiczeniówce, który należy do takiej 'grupy' kulturalnych 'rowerzystów' (wiecie, skoki z 10 metrowych skarp na bajkach, jakieś rampy, jazda po lesie na tzw. 'pałę', przeskakiwanie autobusów wzdłuż, itp :), mówi mi o wszystkich upgrade'ach jego roweru (ostatnio zamówił w pewnym 'warsztacie' :P ośki specjalnie do skoków, majster powiedział, że jak mu się połamią to zrobi mu dwie gratis :). A z pogodą fajna sprawa, śniegu już nie ma w Rzeszowie, już mi się niedobrze robiło od tej chlapy. Na studiach cool, coś w przód, coś w tył, jak zwykle :). Ostatnio koleś na laborkach z fizyki przyszedł z wszystkimi teczkami (nie, nie z IPN :) i mówi coś takiego: 'na wstępie chciałem państwu powiedzieć, że wszyscy mają źle swoje sprawozdania, nie będziecie się państwo nudzić na świętach'. Na szczęście większość sprowadza się do złego zapisania błędu pomiarów, do złych wniosków (ja z koleżanką mieliśmy np. coś takiego: 'duże błędy pomiarowe mogą świadczyć o niezbyt poprawnym działaniu sprzętu' :). Nigdy nie lubiałem fizyki. Ok, styknie tego, idę prześwietlić system antywirusem, bo wujaszek pitolił coś, że mu na dyskietce perfidnie chciałem przekazać wirusa (a ponagrywałem po prostu strony z netu nt. muzyki klasycznej na referat dla kuzyna, lul :). Ech, eot? :).
A jeszcze o tych rowerach. Ten sam kolega z grupy pokazywał mi kilka filmików jak np. koleś o dźwięcznej ksywie Bender skacze na rowerze z chyba 30 metrowej skarpy, inny jeździ na jednokołowym rowerku (takim jak w cyrku jeżdżą clowni :)) po lesie bez ani jednej wywrotki, że o skakaniu przez różne przepaście i co efektowniejszych upadkach nie wspomnę. Qba, wiesz coś o tym, czy należysz do grupy 'niedzielnych rowerzystów'? :).

"Religion is dangerous because it allows human beings, that don't have all the answers, to think that they do." - Bill Maher

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-25 12:11:07

To Kranked bylo. Ew. w Crusty chyba czasami tez cos bylo z rowerami, ale tam raczej ciezszy sprzet. Wiec akcent na to pierwsze. I fakt - filmy rox, ale to juz sa kolesie, ktorzy tym zyja, inna bajka.
Dzis. Trzeci zakret. Spektakularne chamowanie kolanem po asfalcie :asd. Mgla byla, a ja jakis mam dziwny zwyczaj strasznie 'plasko' (hmm) wchodzic w zakrety - no i piz, przejechal sie po lodzie :D. Ale znowu ponad godzinka zeszla, no i kaczki po drodze chlebem nakarmil xDD.
Korol, tak, rowerem po sniegu, chyba w miejscu :D.
I co Wy wiecie o centrowaniu, ja tu na jajkach jezdze, ale jakos nie narzekam ;b.

Qbicz

Od: 2003-08-04

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-25 12:50:31

Bender to jest gosc :) jedyny taki swir na ziemi! pewnie wiekszosc nie wie o co chodzi tak wiec zapodam wam 3 filmiki z Benderem w roli glownej! warto obejrzec!

www.freeride.mocny.com/download//Bender2.avi

www.freeride.mocny.com/download//Bender.avi

www.freeride.mocny.com/download//DD.avi
> A jeszcze o tych rowerach. Ten sam kolega z grupy pokazywał mi kilka filmików jak np. koleś o dźwięcznej ksywie Bender skacze na rowerze z chyba 30 metrowej skarpy, inny jeździ na jednokołowym rowerku (takim jak w cyrku jeżdżą clowni :)) po lesie bez ani jednej wywrotki, że o skakaniu przez różne przepaście i co efektowniejszych upadkach nie wspomnę. Qba, wiesz coś o tym, czy należysz do grupy 'niedzielnych rowerzystów'? :).

w zupelnosci Cie rozumiem :0 tez jestem popiepszony na tym punkcie! uwielbiam zapiepszac po lesie okolo 60kmh, pomiedzy drzewami, po korzeniach SUPER SPRAWA! lubie sobie tez poskakac, wprawdzie nie latam zbyt daleko, moj najdluzszy skok to byl 8m ale u nas goscie lataja po 12 :) tez sa swiry :) a co do stanu technicznego mojego roweru to podobnie jak wy! jak cos zrobie to moze przez tydzien dobrze wszystko chpdzi ale pozniej skoczysz jakis drop to zaraz cos sie zcentruje, zaraz cos peknie i caly czas trzeba kase wydawac :) w tamtym sezonie jezdzilem na sztywniaku i w czasie zimowego odpoczynku wymienilem troche czesci:

  • 2 opony do DH

  • rame full ze skokiem 160mm

  • damper marcok boss

  • cale przednie kolo czyli: piasta, obrecz, szprychy

  • hamulec tarczowy hydrauliczny

tak wiec troche sie pozmienialo, komfort jazdy jest o wiele lepszy, przyczepnosc opon jest calkowicie inna! te ktore kupilem trzymaja jak cholera :) no i hamulec tarczowy hydraulik to juz wogole super sprawa! nie to co v-brejki a jak jeszcze jest ba 200 tarczy to juz wogole wymiot :)
ale to i tak nie to co chce miec w przyszlosci! najlepszy rower wg mnie to ten:

www.freeride.mocny.com/gfx/fotosy/Army-Karpiel.jpg

poprostu cudo!! bede darzyl do tego zeby kiedys moj rower tak wygladal!!

schni schna schnappiiiiiii schnappi schnappi schnap

eXe|Korol

Od: 2003-04-08

Ranga: Rocket Rider

Dodano dnia: 2005-03-25 13:51:52

u mnie w lesie jest taka duza skarpa, kiedys wydobywali tam piasek, wysokosc, cos jak blok 4 pietrowy, na dole kamienie, jakis czas temu pewien osobnik chcial tam zjechac, biedaczek sie polamal, rower skasowany, choc w sumie mial sporo szczescia, bo las nie pozwolil by sie rozpedzic, pzrez co nie polecial na sam dol, na te kamienie, tylko udezyl w piasek gdzies w 1/3 od gory, a potem sie stoczyl
ale jak dla mnie to juz czysta glupota:/
kiedys chcialem zjechac na ze zgorka, na ktorym jest most na Bugu, moglem wtedy spokojnie zejsc po schodach na okolo, ale mi sie nie chcialo:|, skonczylo sie na tym, ze pzrelecialem pzrez kierownice, a rower spadl mi na plecy
mialem jeszcze taka akcje, kiedys wracalem sobie z tenisa, jedna reka trzymalem rakietke, druga kierownice, ulica Slowiczynska, spory zgorek, juz nie pamietam czemu, ale jechalem wtedy po chodniku, byl on waski, a juz wiem, bo tam byly takie stopnie, po ktorych sie fajnie podskakiwalo:), no i w pewnym momencie z bramki wyjezdzal jakis dzieciak, niestety nie zdazyl;p, udezylem w srodek jego roweru, heh nie ma to jak zasada zachowania pedu, jego odzucilo rower zdewastowany, a u mnie tylko pzrednie kolo troche wygiete:D, pamietam dzieciak sie rozwrzeszczal pobiegl do domu, a ja spida na dol :DD, potem pzrez jakis czas sie tam nie pokazywalem
jesli juz mowimy o pseudo jacassie, to bylo lato, dokladnie poczatek sierpnia 2004, kolejny upalny dzien, wypozyczylismy z kumplem kajak i po zalewie, no i zaczely sie eksperymenty, cala zabawa polegala, by sie jak najbardziej rozpedzic i w cos udezyc :D, zaliczylismy drzewo, przybrzezne trzciny, heh ciezko bylo potem z nich wyplynac, byl betonowy murek, na koncu udezylismy w inny kajak, centralnie we srodek :D, skonczylo sie na tym, ze typiary popatrzyly sie na ans jak na idiotow, zaczelismy sciemniac ze przypadek, wiatr itd, na moscie dolaczyly jeszcze 3 os i plynelismy w 5, z tylu nalewala sie woda, ale jakis plynelismy, do czasu, 2 ciolkow chcialo zobaczyc, co bedzie jak kajak sie rozbuja, od razu mowie, ciagniecie kajkaku do bzregu jest malo przyjemne,

co jeszcze 2 dni pozniej malo nie zgubilem wiosla, chcialem zagruntowac, tyle ze bylo tam kolo 5 metrow, dla mnie to za duzo, wiec wpadlem na pomysl by skoczyc z kajaku do wody, trzymajac wioslo i tym wioslem dotknac dna, wioslo sie wbilo w mul, wyplynalem, rozgladam sie nigdzie go nie ma, ups, probowalem go szukac, ale jak tu szukac, woda brazowo-zielona nic nie widac, na szczescie po chwili samo wyplynelo

pomyslec, ze kiedys sie dziwilem, czemu te kajaki sa takie poniszczone i co 2 pzrecieka :)
a bym zapomnial, mamy takie molo, kiedys byla tam budka ratownika, o 18.00 ratownicy do domu i zaczynalo sie, skakanie z mola, skakanie z budki, az to gostek wpadl na pomysl, by sie rozpedzic po tym molu i skoczyc rowerkiem do zalewu, jak tez pomyslal, tak i zrobil, nawet fajnie to wygladalo, problem sie zaczal, jak chcial wyciagnac ten rower (bylo tam okolo 2,5m), ale powoli powoi dociagnal go do bzregu, potem pare razy powtarzali to inni
a tak wracajac do skokow, kiedys wpadlem na taki pomysl, rozpedzilem sie ze zgorka i bylo tam takie 2 wybrzuszenia, pozostale po jakis robotach, po tym pierwszysm wyskoczylem, pzrelecialem kolo 4 metrow, udezylem centralnie w te drugie i nadzialem sie na kierownice, biedny brzuszek, wtedy mi sie odechcialo wszelkich skokow, rower jest do jezdzenia :D

dziwny jest ten świat

raGe82

Od: 2004-01-28

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-25 20:05:17

> no i w pewnym momencie z bramki wyjezdzal jakis dzieciak, niestety nie zdazyl

Heh! Tak mi sie przypomniala historyjka z rowerem, jak juz wszyscy w tym temacie - kiedys (dawno, dawno temu, jeszcze w podstawowce bylem) nawalalismy z kumplem pilka do nogi w sciane (bo w dwojke na boisko leciec, to za bardzo nie ma po co). Identycznie jak Korolowi znikad wyjechal dzieciak, na takim ladnym skladaku. Traf chcial, ze pilka lekko zeszla i dostal w tylnie kolo. Kurcze, jeszcze nigdy nie widzialem jak smiesznie wyglada czlowiek jadacy na skladajacym sie rowerze - puscila sruba od mocowania :D Maly poprowadzil rower do domu, a my zwijka... :D
No, choc troche mi sie humor poprawil, bo juz dzisiaj mnie cholera brala - dwa tygodnie czekalem na procesor (okazalo sie przy skladaniu nowego sprzetu, ze byl uwalony) - standardowa gwarancja. Procesor przyszedl do hurtowni i (uwaga, uwaga) wyslali go poczta - z hurtowni w Bydgoszczy do sklepu w Bydgoszczy. Co za debilizm! Jakbym wiedzial, to bym sam go sobie przyniosl... Teraz pozostaje poczekac... i tak w Bydgoszczy bede dopiero we wtorek (bo teraz w domku w Pile na swieta :D). Ehh... Co za ludzie...

Widze to, co widze i w ogole sie nie wstydze

Niech sie wstydzi ten co czyni, nie ten, co widzi
KNŻ

yac

Od: 2003-03-08

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2005-03-28 18:02:38

Dostałem cynk od Korola, że tutaj o rowerach toczy się dysputa, więc wrzucę coś od siebie ;)
Co do wypadków miałem kiedyś 2 poważne
1. Rower miałem wtedy słabiutk, jakaś rama stalowa, przerzutka sisa i ładny fioletowy kolor z napisem "Scout" na ramie ;). Jeżdże zazwyczaj w obrębie Gliwic i jest jedno miejsce, w którym jest dość sporych rozmiarów górka. Obecnie maniacy skoków itp. wykopali w niej troche dziur czyniąć zjazdy jeszcze bardziej hardcorowe i niebezpieczne. Miejscem niefortunnego zdarzenia było miejsce, w którym konczyła sie górka i w zasadzie zjeżdżający miał najwyższą prędkośc (w tamtym wypadku ok 30 km/h). Jechałem sobie spokojnie i nagle zauważyłem, że zjeżdża koleś i wiedziałem, że nie zdąrzę się odsunąć. Uderzył we mnie prostopadle i wtedy już nie wiedziałem przez pare sekund, co się dalej działo. Koledzy mówili, że koleś po tym, jak we mnie rąbnął zrobił w powietrzu salto z rowerem i potem drugi juz bez roweru ;)

W każdym razie sprzęt miałem do kasacji, drugi poszkodowany zresztą też, tyle, że on ten rower od kogoś pożyczył i nie bylo za ciekawie :D
2. Moj drugi wypadek był jednoosobowy i nie zapowiadał się na taki poważny, jaki był. Skakałem sobie z kolegą na wyżej wspomnianej górce, tyle, ze w innym miejscu. Przy ktorymś skoku z kolei niefortunnie wybiłem się do góry i obróciłem się w powietrzu względem osi lotuco zakończyło się efektownym upadkiem. Przeturlałem się, a rower dopiero po ułamku sekund spadł po mnie - i na mnie. Dolna rura ramy złamałą mi obojczyk, a największa zębatka wbiła się w łopatkę. Ale nic to! Wstałem, otrzepałem się z kurzu i pyłu, popatrzylem na kolegę, który miał ze mnie spory ubaw (hi muCh4 :D) podniosłem rower i powiedziałem "kur**, jade do domu !" :D

Pierwszą noc przespałem niczym nigdy nic, choc troche mnie bolał obojczyk. Dopiero pod nacikiem mamy poszedłem do lekarza i okazało się, żę mam drobne uszkodzenia ciałą i trzeba mi zakryć cały korpus gipsem :)
Aktualnie mój styl jazdy jest mniej agresywny. Lubie spore prędkości i jazde po lesie, najlepiej w błocie i trudnym terenie, do czego nadaje się mój aktualny wypas rowerek :)
Merida Matts Speed Disc
[img]www.yackoo.neostrada.pl/matts_speed_disc_grey.jpg[/img]
Jeśli chodzi o jego wyposażenie, to dla zainteresowanych: www.rowerymerida.com.pl/rowery.php?gr=12&id=62
Ostatnio przerzuciłem się na pedały typu SPD, czyli takie, w które się wczepia buty. Owocuje to na początku wywrotkami, ale jakoś sobie radzę :D
a tak poza tym zapraszam do topicu w dziale free/sport, w któym założyłem temat poświęcony właśnie rowerom :)

Gdzie jest zwątpienie, tam jest wolność.

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-29 18:40:49

ale tu sie czuje bardziej bezpiecznie, w zakurzonym pokoju na gornej polce ;asd.
Kuna, widze, ze fajne sprzety macie, jakies kurna firmy z kosmosu ;b. Ja tam mam tak - fioletowy, dwa kola, pedaly (pedaluj, pedaluj - HIV :asd), przerzutki jakies, choc i tak jezdze na gora dwoch ;b, no i wlasciwie tyle - toczy sie? Toczy sie - znaczy sie sprawny :D.
Niedzielny kierowca - znaczy sie jezdze glownie po miescie, kiedys na lasek gdzies sie wyskoczylo, ale potem takie kola zjajowane byly, ze calkiem sie jezdzic nie dalo, wiec sobie po kilku wizytach w warsztacie darowalem ;b. Ale to stare dzieje. Teraz asfalcik, chodnik, sluchawki w uszach i sru przed siebie.
Dzis tez sobie wyskoczylem na 1.5h, z deczka ruch na miescie, jednak wole z ranca jezdzic, co prawda inna bajka to wstawanie o 5 am :q. Ehh... od jutra znowu zapierdul, wiec sobie dlugo nie pokozacze, znowu zostana soboty, niedziele i wtorki. Ble.

Qbicz

Od: 2003-08-04

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-29 20:25:00

hehe to widze ze nie tylko ja taki zdolny :)

a ja sobie jechalem raz z kumplem po lesie!oczywiscie zapiepszamy jak popiepszeni bo inaczej nie umimy :) tak jedziemy jedziemy, dosc duza predkosc i byl zakret na ktorym byly kamienie. kumpel jakos zakrecil ale mi juz sie nie udalo. gdy sie przechylilem do zakretu przednie kolo stracilo przyczepnosc a ja z calym impetem przyjebalem w ziemie. pierwsze twarza a poznie cialem. nic kompletnie nie lecialem, w ciagy 0,25s znalezlaem sie naziemi. gdyby nie kask full face trafil bym do szpitala ze wstrzasem mozgu, zlamanym nosem i bede paru zebow ale pozniewaz bezpieczenstwo to podstawa udalo mi sie uniknac jakis powazniejszych obrazen. poobijalem sie tylko troche, szczeka mnie bolala troche bo przywalilem o "szczeke" kasku, wstalem i odrazu spadlem na ziemie bo bylem prawie nieprzytomny. posiedzialem 5 minut z kumplem, doszedlem do siebie i caly ztelepany pjechalem do domu. przyjechalem o 17 i o 18 juz spalem bo bylem strasznie padniety tym wypadkiem.

z rowerem bylo wszystko ok poza wygieta klamka hamulcowa ktora na drugi dzien wyprostowalem. czyli niebylo zle :)

to byla jedna z moich najpowazniejszych kraks bo naprawde moglem sie niezle urzadzic. naprawde ludzie pierwsze co macie zamir kupic to kupujcie ochraniacze i kaski! [b]BEZPIECZENSTWO TO PODSTAWA [/b] za naprawde nie duze pieniadze mozna miec pozadne nakolanniki i kask full face! a pozniej dopiero mozna wymieniac czesci w rowerze! niektorzy mysla "po co mi kask wole sobie kupic pedaly a ochraniacze pozniej" kupi te pedalu, wyjebie gdzies i miesiac jazdy z glowy! to juz nie jest zabawa gdy sie popiepsza 50km\h po lesie, pomiedzy drzewami lub gdy sie lata z jakis hopek!

jesli ktos mieszka w krakowie to moze slyszal ze ubieglego roku na wakacjach jakis dzieciek zabil sie na torze do dirtu, z tego co pamietam to mial cos 14 lat. chcial sie pewnie popisac ze skoczy, zle wyladowal, walna glowa o ziemie i sie zabil [*][][]

sami wyciagnijcie wnioski z tego!

schni schna schnappiiiiiii schnappi schnappi schnap

srakal1ty

Od: 2004-03-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-29 23:42:46

Fajnie to brzmi w takim kontekście. Coś jak to:
'Jechałem sobie autem 200 na godzinę. Nagle zobaczyłem 3 metry przed sobą drzewo, przydzwoniłem w nie nie zdążywszy nawet nacisnąć na hamulec, pieprznąłem głową o kierownicę, że aż mi coś mi w czaszce zaszeleściło (pewnie to siano...), polała mi się krew z głowy, poczułem straszliwy ból w czaszce, straiłem przytomność i obudziłem się po 34 godzinach w łóżku szpitalnym, lekarz powiedział, że 25 km/h więcej i już liczyłbym chmurki od góry. Na szczęście miałem dobre pasy bezpieczeństwa, gdyby nie one to na pewno wyleciałbym przez przednią szybę i pocharatałbym się na dobre. BEZPIECZEŃSTWO PRZEDE WSZYSTKIM'.
Moim skromnym zdaniem rower jest do jeżdżenia rekreacyjnego, tudzież jak trzeba gdzieś podskoczyć (np. do sklepu mięsnego kilometr od domu), a NIE jest do skakania z 30-metrowych skał, jeżdżenia po ścianach czy czym się da, itp. Ale ofkoz jeśli komuś to sprawia frajdę, to ok, jego sprawa. Nie rozumiem tylko po co pędzić 50 na godzinę przez las ryzykując wywrotkę na jakimś korzeniu i kilkumiesięczną rehabilitację po upadku np. na głowę (qba, myślisz, że dobry kask zawsze Ci pomoże? Żeby coś sobie zrobić nie trzeba się nawet zbytnio starać, przykład? Pewien bokser zamachnął się, nie trafił, stracił równowagę, upadł na szczenę i skręcił sobie kark, haha, ale śmieszne). Ale to tylko moja opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać, nie jestem przecież jeszcze panem wszechświata :).

"Religion is dangerous because it allows human beings, that don't have all the answers, to think that they do." - Bill Maher

eXe|Korol

Od: 2003-04-08

Ranga: Rocket Rider

Dodano dnia: 2005-03-30 01:13:46

50 po lesie, ostro, ja po mojej korzeniowej sciezce z Hortexu jade max 30
kasku nie mam, nigdy nie mialem, co do wypadkow, jak uczylem sie jezdzic to byla tego masa :), teraz praktycznie wcale, 1 udezyl we mnie pijany kierowca, bylo to na skrzyzowaniu, jechalem na glownej, frajer nawet nie zwolnil, cale szczescie ze jechalem szybko, trafil w tylnie kolo, ulamej sekundy dluzej i by bylo nieciekawie :/
nie wiem jak inni, ja uwielbiam jezdzic bez trzymanka, umiem jechac w ten sposob i sie odwrocic do tylu by zagdac do kumpla jadacego za mna :)

moj rekord bez trzymanka to +- 9 km

dziwny jest ten świat

yac

Od: 2003-03-08

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2005-03-30 01:23:00

demon -> "rower" to pojęcia bardzo ogólne. Powinniśmy spojrzeć na zagadnienie roweru z szerszej perspektywy. To tak, jak z samochodami. Są użytkownicy, którzy jeżdżą i potrafią co najwyżej zmienić koło. Są też mechanicy zapaleńcy wielbiący się w naprawianiu i modyfikacji poszczególnych częsci, znają każdy element samochodu. Są też tacy, dla których tuning to życiowa pasja. Zbierają kasę, żeby kupić nowe alufelgi, alb spojler. Są też ludzie, którzy zawodowo jeżdżą samochodami - kierowcy bolidów F1 i masy innych wyścigów. Dla nich samochody to integralna częśc życia, którą zarabiają na chleb.

Analogiczna sytuacja jest z rowerami. Jest mnóstwo podzialów klas rowerowych. W - moim zdaniem - podstawowym kryterium mamy trzy klasy:

rower popularny, rower rekreacyjny oraz rower specjalistyczny. Różnią się one przeznaczeniem (np. jesli na rowerze popularnym będziemy robic 80 km/dziennie, to go szybko zajedziemy na parę możliwych sposobów), budową (np. rozkładem ciężaru ciała względem roweru) i wieloma innymi, specjalistycznymi aspektami, których nie ma sensu w tej fazie dyskusji rozwijać ;)

Chciałbym tylko uzmysłowć, że przemysł rowerowy jest ogromny. W ostatniej dekadzie wykształciło się mnóstwo stylów jazdy rowerem (dirt, dual, xc, freeride, jumping i inne) i każdy z tych stylów ma swoich zapaleńców. Są ludzie, któzy na jeden hamulec tarczowy potrafią wydać 1000 PLN, którzy mają kasę by kupować rowery za 20 000 PLN, którzy żyją skakaniem, zjazdami i ciągłą adrenaliną, którzy rywalizują na zawodach, łapią kontuzję, jeżdża dalej i NIGDY się nie poddają.

Mimo, iż nie jestem zapaleńcem tych stylów, rozumiem tych ludzi i bratam się z nimi. Poza wyżej opisanymi kraksami mam też się czym pochwalić - przejechałem 150 km na rowerze wraz z ukochaną w 2 dni z plecakami załadowanymi na dwutygodniowe wakacje. Spaliśmy pod namiotem, ale nie mieliśmy spiworów, bo zabrakło miejsca w plecakach, więc spaliśmy prawie na gołej ziemi. RAno na śniadanie zjedliśmy jakieś tanie ciastka kupione dzien wczesniej w cukierni i zrobilismy następne kilometry z tobołami. Mimo, że byłem wypruty po tej jeździe i po dojechaniu na miejsce i wzięciu długiego prysznicu walnąłem się na reszte dnia plackiem, wspominam tę wyprawę bardzo dobrze. Wspanianiała wycieczka i wyzwanie, dużo km ze sporym obciążeniem i wrażenia, które na zawsze zostaną w mojej pamięci.

Poza tym w ostatnie wakacje zrobiłem jakieś 1200 km, jeździłem wcześniej na obozy rowerowe, na których robiło się po 500-700 km w 2 tygodnie. Dla mnie rower jest czymś więcej, niż wyskokiem do mięsnego, stanowi niejednokortnie priorytet pod względem wydatków finansowych i sprawia mi mnóstwo radości.
Mam nadzieję,że opis mojego stosunku do roweru i przeżyć z nim związanych pozwoli Ci zrozumieć "wariatów" skakających z 30m i jeżdżących po ścianach. Oni też kochają to, co robią i nie zrezygnują z tego, choćby się połamali. Ich pasja to perpetum mobile.

Gdzie jest zwątpienie, tam jest wolność.

srakal1ty

Od: 2004-03-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-30 01:51:52

Nie musisz mi tego tłumaczyć, ja dobrze wiem, że rower to dla niektórych sens życia. Tak jak dla mnie defrag, dla Kasparowa szachy, dla Rasiaka piłka nożna (pffff :) czy dla LeBrona Jamesa koszykówka. Mam kolegę, który jest maniakiem rowerów, do tej pory miał jeden groźniejszy wypadek (złamany obojczyk - odszkodowanie: 0 zł), ma pełno filmów, które oblookałem, inwestuje 'piniondze' praktycznie tylko w to, ma paru kumpli, którzy z nim jeżdżą poskakać po jakichś górkach, itd. Nie mówię, żeście buraki, bo wykorzysujecie rower w inny niż wszyscy sposób. Po prostu dla mnie rower to trochę blachy i gumy, jak trzeba się gdzieś rekreacyjnie przejechać. Dla was to coś więcej, ok.

"Religion is dangerous because it allows human beings, that don't have all the answers, to think that they do." - Bill Maher

qw3rterro

Od: 2002-10-19

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-30 09:28:48

jesli chodzi o "inne" sporty to ja jezdzilem na desce jakies 2 lata (jeszcze avatar mi zostal "deskowy" :)). co prawda nie po lesie 50km/h, ale tez sprawialo mi to duza przyjemnosc ;p
porozmawiajmy o uzywkach =o

na dwoje babka wróżyła

raGe82

Od: 2004-01-28

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-30 09:54:33

> porozmawiajmy o uzywkach =o

Dobra, ja np. nalogowo pije kawe :P

Widze to, co widze i w ogole sie nie wstydze

Niech sie wstydzi ten co czyni, nie ten, co widzi
KNŻ

szaky

Od: 2002-10-05

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-30 17:46:16

Uzywki? Wina, szczegolnie te tanie w duzych ilosciach... Wiecie, te wino marki wino... Do 5.20, nie drozsze... Naleweczka owocowa...

Czasem jakas wodeczka jak sie trafi... Piwo rzadziej... Wlasciwie to pochlone kazdy rodzaj tego co sie da wypic... Jedynie czego nie proboje to czystego spirytu i denaturatu... No ale kto wie, erm, co bede pic wkrotce...

Odnosnie postu raGe82 - kawa tez, zwykle z rana samego, po nieprzespanej nocce... Dobrze robi... Normalnie woda i herbata (nie slodzona).

Nie pale, nie biore poza tym.

Qbicz

Od: 2003-08-04

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-30 19:41:58

narkotykow nie biore

trawke palilem 2 razy

alkohol chlone w kazdym rodzaju wodka, wino, piwa, nalewki, tzw. gazy (gazowane wino w bieszczadach tylko sprzedaja ale bardzo dobre jest)

papierosow nie pale

kawy nie pije

lubie cole pic :) A red bull'a najbardziej tylko troche drogi cholera :(

schni schna schnappiiiiiii schnappi schnappi schnap

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-30 20:52:47

Herbate pijcie ludzie :b.
Kuna Yacko, tyle km, szoq. W sumie tez chcialbym gdzies sie w taka trase wybrac, nie wiem czy bym znalazl odwaznych ;b, ale w sumie sam bym sie dygal - znaczy sie, czy gdzies w polowie drogi bym juz normalnie nie dal rady - i ani sie wtedy zawrocic, ani dalej, klops ;b. Moze pojezdze sobie jeszcze troche przed maturka, jako mlody tyleczek i sie potem zobaczy, jak wszystko pojdzie po mysli :S.
btw: piwo, wino, ale dalej to juz tylko ekskluzywne alkohole, siary nie pijam - burzuj :D.

T4m8urYn0

Gravatar

Od: 2002-11-24

Ranga: BFG Fragger

Dodano dnia: 2005-03-30 21:21:05

> (...) gazy (gazowane wino w bieszczadach tylko sprzedaja ale bardzo dobre jest)

o nie , wypraszam sobie :P swego czasu gazowki (oczywiscie marki warka strong) laly sie u mnie litrami na osiedlu ;d, a w bieszczadach nie mieszkam!

A co do herby to racja, pije ile wlezie :)
btw. M polecam piosnke "Łona-reż te herbe", mysle ze Ci sie spodoba :]

^M^

Od: 2002-08-26

Ranga: Quad Damager

Dodano dnia: 2005-03-30 21:44:37

Tambus - wez badz dobrym kolega i wrzuc gdzies ta mp3, ze wzgledu na stare czasy ;b. Nie dam rady rego przez p2p zassac, zrodel tyle co z pupy ;b. Polskiego hh raczej nie slucham, ale skoro polecasz to ciekaw jestem :p.

gorat

Od: 2004-02-16

Ranga: Lightning Smasher

Dodano dnia: 2005-03-30 22:23:53

> Tambus - wez badz dobrym kolega i wrzuc gdzies ta mp3

Najlepiej tutaj [17]
To nikt nie pomyślał jeszcze, że używką jest też df? Żeby tylko nikt mi nie wymyślił, że szkodzi [20]

gorat01 gorat02 gorat03rob gorat04stairs gorat05plea gorat05pleanosc gorat06sway gorat07plank gorat08falls gorat08fasterfall++ pdm03_gorat...

ns04! :)

Pawuja nabijacza na pal!

srakal1ty

Od: 2004-03-26

Ranga: Newbie

Dodano dnia: 2005-03-30 23:05:36

Używki, phew. Ja bym uważał, bo możecie skończyć jak Elvis... :). Ale nie ma sensu tego streszczać nawet, za drastyczna historia. Co do mnie to moje dwie używki to herbatka z cytrynką (hi M :) i muzyka U2, która daje niesamowitego kopa. Wódka? Skręty z koziego caca? Strzykaweczka? Kawusia o poranku? Nie dziękuję, umiem pobudzić się do życia 'naturalnymi' metodami (całe liceum miałem na 7.10 do szkoły, więc rano zamiast leeeeeżżeć w łóżku zrywałem się od razu po obudzeniu i po ok. 15 minutach względnego otępienia i senności wracał zwykły rytm życia i przychodziła siła do stawienia czoła kochanej polonistce :). Mówię Wam, to działa lepiej niż kawa, zamiast 'dobudzać się' pół godziny pod cieplutką pierzynką, zrywajcie się jak najszybciej, na początku nie za ciekawie to wygląda, ale jak złapiecie właściwy rytm... Jeśli dodać do tego z 6 godzin snu to klękajcie narody. Ok, może zmiana tematu? Który polityk jest największym burakiem (buraczką :) w sejmie Waszym zdaniem? :>. Tylko dobrze się zastanówcie :). I proszę o jakieś uzasadnienie :).

"Religion is dangerous because it allows human beings, that don't have all the answers, to think that they do." - Bill Maher

eXe|Korol

Od: 2003-04-08

Ranga: Rocket Rider

Dodano dnia: 2005-03-30 23:29:23

co wy wiecie o wczesnym wstawaniu :D
jak mam isc na ryby, to nie potrzebuje budzika, 4, dobra wstane o 4, 2, nie ma sprawy bedzie 2

latem o 7.10 to ja juz jestem spowrotem w domku :D
co do uzywek, kiedys sobie postanowilem, ze nie bede mial nalogow :)

narkotyki moglbym co najwyzej rozprowadzac, nigdy tego gowna nie sprobuje

papierosy, ja byc sportowiec, sam dym strasznie mnie draznic :/

alkohol? musi byc jakis konkretny powod, urodzinki, sylwek, od tak zeby sie najebac, to dziekuje, kiedy juz jest jakas okazja to konkretna wodka (np Finlandia), tanich winiakow za 3.5 zl nie pije i nie bede, dobre sa biale wina, np mszalne (kilka lat bylem ministrantem, ciotka ma veritas), ale one sa drogie, do tego jeszcze czeste wypady z ziomami i ziomalami na browarek, tyle ze tu chodzi nie o picie a wspolne spedzanie czasu, a bym zapomnial, browar pije z butelki, niedomyte kufle stfu :) zywiec, warka

herbata - czasami, z cytrynka

kawa - nie pije

cola - kiedys ja pilem, ale coz, swiat sie zmienia, tak sie fajnie zlozylo, ze moj szwagier pracowal w Hopie, dokladnie mi opisal jak powstaje taka cola, oczywiscie na drodze chemicznej :) dla tego nie pije

redbull - nie pije, to nie dziala kiedys na przelajach (3km), kumpel ucieszony wypil i nic, 100m pzred meta go wypzredizlem :p

zatem co ja pije?

woda mineralna, sok jablkowy
politycy:>

70% samoobrony, za caloksztalt

np. napi Renatka i Anana Kofana, a co ja bede pisal zalosc :/
Macierewicz, dupoliz, te jego mdle wypowiedzi
EDIT:

albo sie myle, albo ja mam ta mp3 o herbacie, "berboblajzer", kiedys mi wyslal wojek El-Mo

dziwny jest ten świat