Tyle, @#$%, ludzi już to polecało, że również poszedłem. Nie żałuję, aczkolwiek nie polecam tego ludziom, którzy są dojrzali, mają ustatkowane życie i ustalone poglądy na świat. Słowem - są dorośli. To nie jest film dla nich.
Bardzo mi się podoba to, w jaką stronę idzie polskie kino. I to jest coś, czego jeszcze nad Wisłą nie zrobiono. [TLDR]Największą wadą tego filmu jest za to fakt, że jest nierówny.[/TLDR] Pierwsze paręnaście, może 30 minut, nakręcone jest bezbłędnie. Przedstawienie postaci, to pokazanie wielkiego kunsztu reżyserskiego. Ale potem jest różnie. Raz mamy dialogi, które drą się do nas swoją subtelnością, a niedługo potem mamy scenę, która niepotrzebnie tę subtelność burzy. Myślałem, że Aronofsky troszeczkę gubił się w ciemnych zakamarkach schizofrenicznego umysłu bohaterki granej przez Natalie Portman, ale dla porównania Komasa totalnie spartolił całą część "wirtualną" filmu, którą przez większość czasu nie wiadomo jak traktować. Aktorstwo należy do mocnych stron filmu. Rodzice bezbłędni, psychiatrzy, a Sylwia mnie oczarowała :) Dominik też niezły, ale nie było szans, żeby się przebił.
W życiu piękne są tylko chwile. W tym filmie też. Klimat niektórych scen przypomniał mi jak ja się czułem, kiedy byłem nastolatkiem i słuchałem Linkin Parku :D
Aaaa, no i niezłe suczki czasami.
SPOILER: Trochę śmieszne, że wszyscy z sali zbójców mieli się @#$%ć, a Dominik miał żyć, ale to on się zabił, a oni bez niego już nie potrafili tego zrobić :DDD