Byłem wczoraj w kinie na lasce z tatuażem. Tyle niewykorzystanego potencjału ;x
Takie samo zdanie jak szaq mam. To niezły film, ale nic więcej. Na pewno było warto zobaczyć, bo dobry film jest wtedy, kiedy jego obejrzenie zmusza do myślenia. A ja nie mogę przestać myśleć o tym jak można było zepsuć i ubrać w lekkostrawny posiłek taki dobry, ciężki i brutalny temat. Zamiast nie stroniącej od używek dziewczyny z borderline'm i być może łagodnym przypadkiem autyzmu (!), mamy białorycerza, którego pokazuje się tylko od strony jego geniuszu i prawych uczynków.
Za 90 milionów dolarów na pewno dało się to nakręcić lepiej. W szczególności pierwszy akt, który niejeden Polski reżyser nakręciłby bardziej wciągająco. Potem jest fajnie aż do rozwiązania głównej zagadki - końcówka to hamerykańska papka. Polecam, ale przeboleć mi niektóre rzeczy w nim cholernie ciężko.