
Tegoroczna edycja Electronic Sports World Cup zbliża się nieubłaganie. Przypomnijmy, że odbędzie się ona w ten sam weekend, co zawsze. Tym razem dokładna data rozpoczęcia, to 6 Lipca. Zakończenie, finałowe mecze i co za tym idzie - największe emocje, będą miały miejsce 10 Lipca. Eliminacje w przeróżne gry mają cały czas miejsce i choć nie dotyczą nas one, to jednak warto o nich troszkę wspomnieć. Jak wiemy, finały tegorocznej edycji będą się odbywały na ogromnej scenie, która zostanie skonstruowana w samym sercu paryża - w Musee du Louvre. W wielki zachwyt wprowadza fakt, że w ciągu tych zaledwie pięciu dni, w 60 finałowych i drabinkowych, decydujących meczach 800 graczy z 60 krajów będzie rywalizować o zatrważające w swej wielkości nagrody, których suma wyniesie aż 300,000 dolarów!
Przez te pięć dni, na trzech głównych scenach z których największa będzie mogła pomieścić 2,000 widzów będą odbywać się ogromne przedsięwzięcia niekoniecznie związane z gamingiem. Za dnia, owszem - najlepsi na świecie gracze będą rywalizować ze swoimi kolegami po fachu, jednak po zapadnięciu zmierzchu komputery na scenach zostaną zastąpione deckami lub instrumentami, aby muzycy mogli rozpocząć swoje show. Z tego właśnie słyną Francuskie zawody, organizowane przez wielce doświadczoną na tym polu Ligarenę z Matthieu Dallon'em na czele. Przeszła ona bardzo wiele - od organizowanie regularnych, francuskich, LANowych turniejów q3 2v2, poprzez nieco większe zawody zrzeszające graczy wszystkich platrofm, jednak wielbiących się w zjadaniu żab - ponieważ były to mistrzostwa francji, aż do pamiętnych imprez LAN Arena dla wszystkich playerów z całej Europy.
Jednak cóż poradzić na niezaspokojone ambicje Panów z Ligarena? Wśród środowiska graczy, ESWC jest uważane bezsprzecznie za organizatora najlepszych turniejów na świecie. Turniej nie jest nastawiony na zysk. Nie jest nastawiony na stworzenie jak najlepszych warunków graczom. Jego głównym celem nie jest wyłonienie najgłupszych przepisów, jakie można graczom narzucić (vide polityka CPL).
To nie jest zwykły turniej. To wielkie święto E-Sportu. Festyn, którego główną atrakcją są gracze.
Zawsze dający z siebie wszystko dla tysięcy ludzi, niezwykle emocjonalnie reagujących na każdy niuans występujący w grze. Na pewno nie przywołam tutaj choćby odrobiny uczuć, którą czuli
ZeRo4 oraz
Cooller, kiedy ten ostatni chował się przez ponad minutę bez armora na ztn'ie w meczu finałowym. Twarz pokerzysty, jednak puls wskazujący na bardzo prawdopodobny zawał serca, cały teatr w Poltiers naelektryzowany, można było słyszeć każdą przelatującą w okolicy muchę poza sytuacjami w których ktoś nieoczekiwanie myślał, że już jest po wszystkim i zająknął się minimalnie. Załamanie
LeXeR'a po przegraniu półfinałowego meczu z
ZeRo4'em czy wielki wybuch euforii
Vitus.PRO po pokonaniu wielkiego faworyta, powerhouse -
SK-Gaming. Tego nie zrozumie nikt, kto w takiej sytuacji nigdy nie był. Lecz dla takich chwil warto żyć!

Jednak przejdźmy już do sedna sprawy. Nie pisałbym tego newsa tak wcześnie, nie mając w tym jakiegoś ukrytego celu. Otóż niedawno świat obiegła informacja, że doskonały Szwed -
Jonas "Fooki" Karlsson, nie wystartuje w tym wspaniałym turnieju. Powodem jest ponoć brak motywacji do gry i chęć poświęcenia się nowemu hobby - pokerowi. Wszyscy zastanawiali się, kogo na jego miejsce powołają osoby za tę część widowiska odpowiedzialne. Otóż komitet organizacyjny zdecydował, że będziemy mieli czwartego Amerykanina w turnieju. Panie i Panowie, kolejnym uczestnikiem ESWC został wczoraj nie kto inny, niż jeden z najlepszych graczy CTF świata -
Marc "cl0ck" McGrail. Otóż nie osiągnął on bardzo wiele w świecie duelingu, jednak jest bezsprzecznie kimś, kogo nawet najlepsi mogą się bać. Na takich turniejach, jak niedawne CXG, QLan #2 czy QuakeCon 2003 wygrywał on spotkania z najlepszymi. M.in. z
ZeRo4,
b100.death czy
jibo. Nie będzie on więc chłopakiem do bicia i miejmy nadzieję, że zajdzie bardzo daleko. Good Luck!