Dzisiaj w nocy odbył się bardzo ciekawy mecz. Stawką tego spotkania był tytuł ClanBase Nations Cup a stoczyły o niego bitwę gracze pochodzący z faworyzowanej
Szwecji oraz występującej w roli czarnego kucyka -
Francja. Co ciekawe jest to pierwszy mój coverage pisany dla Quake3.imro.pl, który nie rozpocznie się od stwierdzenia, że mecz znowu został przez jakiś powód opóźniony. Już o umówionej porze - dokładnie o 21, GTV połączyło się z serwerem na którym mapą była najpierw pro-q3tourney7, pewnie ktoś trenował do EuroCupa, ale zaraz potem zostały wybrane mapy i rozpoczęła się batalia na pol-q3dm6.
Wyjściowe składy obydwu zespołów przedstawiały się następująco:
Francja: linkin, appleseed, thefou, boss
Szwecja: desp, ironbyte, zyvve, tech

Pro-q3dm6: Mecz rozpoczął się od... timeoutu. Francja szybko wykorzystała tą niecodzienną sytuację i przejęła RA, a Szwecji nie pomógł nawet Quad podniesiony przez
Irba. Jednak już po dwóch minutach kontrolę nad mapą przejęli Szwedzi, którzy objęli ok. 2-5 fragową przewagę. Gra była w tym czasie bardzo ciekawa i całkowicie odciągnęła moją uwagę od filmu z Billem Murrayem i Giną Davis, który akurat leciał na TVN Siedem. Coraz to kolejne quady były przedmiotem Prometejskich wysiłków obu drużyn. Jednak większość z nich podnosili koledzy techa, który poczuł bluesa i nabił całkiem ładny stosunek netto fragów do śmierci. Wszystko ulęgło zmianie w 10 minucie, kiedy to Skandynawowie potrafili zwiększyć przewagę do 20 fragów a od tego momentu gra przerodziła się w coraz to kolejne nieudane próby powrotu do meczu rodaków Zizou. Ostatecznie wynik wahał się w granicach od 20 do 40 fragowej różnicy a ostatecznie gracze ustalili go na 160:135 dla Szwecji!
Bubu kazał napisać, że Szwedzi farcili :)

q3dm14tmp: Kolejną areną była q3dm14. Pierwsze PU podnieśli Francuzi, którzy niezwykle szybko osiągnęli bardzo dużą przewagę. Po kolejnych Quadach i BSach wynosiła ona aż 15 fragów w dopiero 3 minucie! Nie lada osiągnięcie, jeśli gra się przeciwko
despowi czy
ironbyte'owi. Szwedzi chyba chcieli zmienić losy meczu wykorzystując timeout. Nie zdziałali oni wtedy jednak nic szczególnego. Potem było już tylko gorzej. Co ciekawe, od piątej do ósmej minuty reprezentacja Szwecji... nie zdobyła ani jednego fraga!!! Pierwszy PU przez nich podniesiony, to BS w 9 minucie, który zresztą bardzo szybko spadł w otchłań w której zatopiły się chyba wtedy wszystkie nadzieje tych graczy na zrobienie czegoś innego niż tylko poddać się i powalczyć na innych mapach. Taki obraz gry mogliśmy oglądać już do końca.
Appleseed po podniesieniu kolejnych Quadów nie zwracał nawet uwagi na to, kogo zabija. Po prostu niszczył wszystko na swojej drodze, a że szczęśliwie było to więcej wrogów, niż przyjaciół, ostateczny wynik jest całkiem imponujący: 50:122 dla Francji. I porcja tekstu prosto od
Bubu: o.w.n.a.g.e.

ospdm5: Ta mapa była wyborem Szwedów, którzy po takiej wpadce potrzebowali czegoś, czym mogliby się podbudować. Na początek zmiana - Za
despa wszedł gracz o podobnie brzmiącym nicku -
dibba. Z kolei Francuzi musieli grać przez pierwsze dwie minuty bez coacha, który miał problemy techniczne. Nie przeszkodziło im to jednak objąć co prawda jedynie 5 fragowe i dość niepewne prowadzenie, ale jednak Szwedom było dużo mniej do śmiechu z tego powodu. Jednak nikomu nawet w głowie nie było poddawanie się. Przynajmniej nie wtedy. Kolejne dwa quady padły łupem skandynawów, którzy w 7 minucie już nawet objęli minimalną przewagę. W obu drużynach wykształciły się wyraźne pozycje liderów. We Francji
Appleseed a w Szwecji -
ironbyte. Oboje mieli netto +8, czego wszyscy im zazdrościli. Na następnego Power-Upa podopieczni
bOtla wykorzystali bardzo stary trick. Polega on na wskoczeniu parę sekund przed quadem prosto na jego kładkę z jump-pada. Cały dowcip polega na tym, że gracze robią to we czterech naraz. A jednak
thefou najwidoczniej oglądał nieco demek i sprytnie obronił swoją pozycję. Gra przez najbliższych kilka minut to mordercza walka o każdy skrawek mapy. Każda wystrzelona rakieta była ważna a każdy fartowny kartofel był na wagę złota. Tymi ostatnimi mógł się pochwalić
dibbe, który w statystykach celności z GL prowadził. Był to jednak jego jedyny powód do chwały, ponieważ grą nie zachwycał. Za to reszta drużyny odwalała kawał dobrej roboty, bo kolejne quady zostały przez nich wyłuskane a teamplay Francuzów przypominał ligę raczej podwórkową a nie grę jakiej od nich oczekiwaliśmy. W efekcie różnica na korzyść playerów z tagiem .se wzrosła do poziomu ok. 30 punktów i utrzymała się na tym stabilnym poziomie aż do końca. 137:107 dla Szwecji. Niestety kolejnych wypocin Bubu Wam nie przedstawię, bo... motyla noga... on rzeczywiście gdzieś znikł.

cpm4: Jednak tutaj zapowiadała nam się gra emocjonująca do samego końca. Odkąd aAa w EC IX pokonało tutaj ic, nikt nie lekceważy umiejętności gry ludzi, których hymn narodowy to Marsylianka. Początek jak zwykle bardzo wyrównany. Podniesione przez
dibbe quady nie zrobiły jakiejś piorunującej furory, ale na pewno podniosły jego team mate'ów na duchu. Co ciekawe z samego początku przewodzący dotąd w statystkach
tech miał netto -1. No cóż... tak to jest, jeśli on gra na mapie bez RG. Co dwie minuty praktycznie po każdym quadzie zmieniała się posiadłość drużyn. Raz jedni mieli RA, raz drudzy. Nikt jednak nie umiał zagrać na tyle skutecznie, aby wytworzyć korzystną dla jego teamu przewagę, która byłaby większa niż pięć punktów. Coś jednak pękło około 16-17 minuty. Choć cały czerwony i wesoły team Szwedzki miał wyrównane nety, to były to tylko liczby minusowe. Francja jednak nie potrafiła utrzymać tej małej, ale jakże ważnej przewagi i po dwóch kolejnych straconych PU, znowu był remis! Ostatnia minuta! Remis! Emocje sięgają zenitu! Serce w garści, dusza na ramieniu i dwadzieścia na liczniku! Kto będzie miał ostatniego quada? Vive la France!
Thefou sprawił, że jednak mieliśmy okazję oglądać piątą mapę. 138:140 dla Francji.

q3dm7: Ostateczną batalię teamy stoczyły na klasycznej już, znanej jeszcze za czasów Q3Testu i ulubionej mapie old-schoolowców z Clan Kapitol - q3dm7. Tuż po przypomnieniu kultowego powiedzonka "omg, they killed kenny!" przez linkina wszystko się zaczęło. Chyba jednak ten bind zostanie przez niego zmieniony na "omg, they killed the sweed n00bs", ponieważ przez pierwsze półtorej minuty liczbt widniejące na polach odpowiedzialnych za wyświetlanie wyniku, to 23 i 1 a Szwedom cały czas fragów... ubywało! Przynajmniej to ostatnio uległo małej stabilizacji w późniejszej fazie meczu, ale i tak niesamowita gra
Appleseeda, który najwidoczniej sprawił sobie aimbota pomagała jego drużynie utrzymywać bezpieczną przewagę 20 fragów. Nic dziwnego... 65% z RG to rzeczywiście wynik imponujący. Co więcej, On, bądź
thefou zgarniali wszystkie Quady, co wcale nie ułatwiało zadania ich oponentom. Aż dziwne, że ta przewaga do 9 minuty nie wzrastała w lawinowym tempie. Właśnie wtedy zmienił się układ sił na mapie i różnica bardzo szybko zmalała do 12 punktów. Tym razem
tech mógł postrzelać trochę z lasera i popisywać się tym, że też jest kolegą Xtsa. W pechowej trzynastej minucie wszystko jednak powróciło do poprzedniego stanu rzeczy i znów skandynawowie musieli się męczyć. Z tych męczarni wyszło niestety kilka nierozsądnych natarć na umocnione pozycje RA z których wynikło niewiele więcej, niż zaprzepaszczenie szans na zwycięstwo w 15 minucie, kiedy to strata była już ogromna - 40 fragów a kolejne PU ocalone przez Francuzów dopełniały dzieła zniszczenia. Już do końca nie stało się nic bardzo interesującego, bądź wartego wzmianki. Przewaga po prostu rosła, rosła i rosła... statsy z RG
bossa oraz
Appleseeda także... 164:231 i cały mecz stosunkiem 2:3 dla Francji!
Trzeba przyznać, że główni bohaterzy spotkania zapewnili nam emocjonujący wieczór. Co prawda byliśmy pozbawieni shotcastu, ponieważ w tym samym czasie rozgrywany był finał ClanBase Counter-Strike Nations Cup, który został uznany za ważniejszy. Jednak był to ewidentny błąd, bo stracono sporo słuchaczy - prawie 300 osób, które obserwowały wszystko na GTV, co jest jeszcze jednym dowodem na to, że Quake III ma się bardzo dobrze. Największy respekt za dobrą grę w tym spotkaniu należy się zapewne najlepiej trafiającemu dziś playerowi, a jest nim Pan o nicku
Appleseed. Uważam także, że Francuzi zasłużyli sobie dzisiaj na zwycięstwo. Wygrane w ich wykonaniu były dużo bardziej przekonujące a umiejętność zachowania zimnej krwi w końcówce przeważyła szalę. Good Games!
Edit: Uploadowałem demka, które jakiś chochlik umieścił na moim dysku. Zapraszam do ściągania!